środa, 15 maja 2013

Rozdział#6

Następnego dnia wszystko wyglądalo jakby nigdy nic sie nie stało. Mouis znowu wstała wczesnie, uszykowala śniadanie dla nich obydwoje. Blondynka otwarła szafkę, gdzie leżaly sztuce. Przypomniala sobie, że dzisiaj najwyższy czas iść na zakupy, najlepiej do Tesco. 

- Marry pamiętasz, że dzisiaj idziemy wreszcie na te zakupy? - przypominając jej.
- jasne pamietam, zadzwonie  do chłopaków. - i szybkim tempem pobiegła po komórkę. 

Po obgadaniu wszystkiego, za ok. 10min. mieli przyjechać po dziewczyny.

*10min póżniej*

- Mouis gotowa?! chłopcy czekają na dworze. - niecierpliwie czekała w drzwiach.
- Już jestem! spokojnie! - krzyknęła Mouis.

Harrry siedząc przy kierownicy niecierpliwił sie coraz bardziej.

- Niall, chyba zaraz do nich tam pójdziesz- powiedział stukając o kierownice.
- Ale ja jem! - z przeciwem oznajmił jedząc ciasteczka.
- jak zawsze.. - westchnął Harry.

po pewnej chwili pojawiły sie dwie postacie zamykając drzwi do domu, były to dziewczyny. Harry widząc je wysiadł z auta, otworzył im tylnie drzwi pojazdu.

-Ok, to ruszamy, bo jeszcze zamkną te Tesco - powiedział  odpalając samochód.

*w Tesco*

Po wejściu byla niepewna kłótnia kto ma prowadzić wózek, aż padło na Liama. Wózek po zapewnej godzinie cały był już pełny, szczególnie.. jedzeniem.

- Idziemy do kasy! - krzyknął Zayn poprawiając sie w lustrze.
- Jeszcze chwilę! - Louis złapał reke Mouis i szybko pobiegli na dział z poduszkami.
- Gdzie ty.. - stanęła nieruchomo.
Kiedyś.. jak byłaś tutaj z Marry, obserwowałem Cię.. i własnie widziałam jak słodko przyglądasz sie tej poduszce.. - powiedział, trzymając czarną poduszkę z kotkiem.

Mouis z lekką łzą w oku przytuliła Louis'a.

Dobra kupie Ci ją.. bez żadnego ale, a teraz wracajmy do kasy. - tam czekała reszta.

No nareszcie! - krzyknął wściekły Harry.

- 169zł - poprosiła kasjerka Harr;ego.
- AAA!! 69! - wszyscy w sklepie zaczęli się na nniego patrzeć.
- Harry ciszej.. - uspokoił go Liam.

Kiedy juz wszystko spakowali, wyszli z tesco i wsiedli do auta.

-Chcecie żebyśmy wam pomogli zanieść zakupy do domu? - zapytał Niall.
- Jak chcecie - odpowiedziała z uśmiechem Marry.

Mouis wyszła na chwilę na ulice, aby zobaczyć cudownego ptaszka, jednak nieszczęśliwego.. nie zauważyła nadjeżdżającego z  przeciwka auta .. kierowca nie mógł zahamować i.. walnął w nią, wszystko ucichło.. upadła na asfalt. Louis krzyknął z całego głosu, pobiegł do niej z łzami w oczach.

- Mouis!! Dzwońcie po karetkę ku**a!

Harry szybko zadzwonił. Cała gromadka razem z kierowcą uklękli nad nią, jednak straciła przytomność, była cala poraniona. Louis wziął ją na ręce i położył na aucie. Harry i Marry zaczęli oskarżać kierowce o wypadek.

- Czy pan jest normalny?! - chłopaka zaczęły ponosić nerwy.
-Ja jej naprawdę nie zauważyłem! - tłumaczył się kierowca.

Słysząc rozmowe, Louis nie wytrzymał psyhicznie, podszedł do kierowcy i z całej siły walnął go w twarz.

- Louis! nie! zostaw go! - odciągnął go od niego Harry.
- Walka nic w tym nie pomoże. - nagle było słychać karetkę. Chłopak podbiegł do Blondyny i zaniósł do karetki.
- Bardzo panu dziękujemy, jesteś z rodziny? - zapytał jeden z załogi. 
- Ja jestem!- krzyknęła Marry.
- To niech pani z nami jedzie.
- dobrze.. - wsiadła do pojazdu.

Karetka odjechała na sygnale, Louis usiadł do samochodu chłopaków.

- Przepraszam was.. - i odjechali do szpitala.

*w szpitalu*

Chłopak krążył, pytał wszystkich gdzie jest Mouis jednak odpowiadali, że nie wiedzą. Aż wreszcie uradowany zobaczył wychodzącą z w-c Marry.

- Gdzie ona jest?!
- Louis bez nerwów..
- GDZIE! - szturchnął ją.
- Sala nr.18.. - puścił ją zdenerwowany.

Bał sie, że może ją stracić na zawsze.., był już pod salą.. lekko uchylił drzwi.. i zobaczył.. CDN..



~ Marry ;3




3 komentarze: